poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 7

U niej:
Obudziłam się koło godziny 6 było mi strasznie zimno mimo tego,że w mieszkaniu było ciepło,a ja miałam na sobie grubą kołdrę i swoją zimową piżamę.Czułam,że miałam wysoką temperaturę. Moje czoło było pokryte kropelkami potu. Wstałam więc,poszłam do kuchni i zaparzyłam sobie ciepłą herbatę przeszukując w tym samym czasie swoją apteczkę. Nie znalazłam żadnych odpowiednich leków na moje przeziębienie.Kiedy mój gorący napój był już gotowy,poszłam do sypialni na chwilę się jeszcze położyć.Nie mogłam zasnąć więc poleżałam sobie aż mój budzik nie zadzwonił gdzieś koło 8 :00. Nie czułam się dzisiaj na siłach,ale nie mogłam sobie pozwolić na cały dzień w łóżku, ponieważ za niedługo czekało mnie kolokwium . Zebrałam się jakoś resztkami sił i o 9:30 wyszłam z domu. Po drodze na uczelnie wstąpiłam jeszcze do apteki. Kupiłam kilka opakowań lekarstw. Psikając opuściłam aptekę i skierowałam się w stronę uczelni. Podczas kiedy dochodziłam poczułam,że w kieszeni moich spodni wibruje telefon. Zorientowałam się,że to tylko Nico może pisać,bo odkąd się znamy to on codziennie o zbliżonych do sibie porach pisze mi wiadomości: 

"Madziu myślę,że nie zapomniałaś o naszym dzisiejszym wypadzie do kina i jest ono nadal aktualne. Widzimy się popołudniu. Mogę Ci zdradzić,że już nie mogę się doczekać :) N" 

Wchodząc do budynku błyskawicznie mu odpisałam. Pewnie gdybym nie była przeziębiona to cieszyłabym się bardziej z naszego spotkania. Ale kiedy człowiek jest chory nie jest taki jak jest zdrowy. 

**
Jestem właśnie w drodze do wyjścia z uczelni. Przez szklane drzwi widzę Nico,który stoi przy swoim samochodzie. Na jego widok na mojej twarzy pojawia się uśmiech co zauważa Marcin-upierdliwy kurdupel (155 cm wzrostu) z zajęć. Oczywiście nie przeszedł by obok mnie gdyby czegoś nie powiedział:
-Czy ja śnie. Ruda zmierza w kierunku tego tam przy tej bryce. Zaplanowałaś dobrze randkę?-spytał śmiejąc się.
-A ty zaplanowałeś kiedy urośniesz,co?-pierwsze co przyszło mi na myśl jak mu odpowiedzieć.
-Nie-odpowiedział już całkiem innym tonem,a ja z triumfalnym uśmieszkiem na twarzy wyszłam.
Byłam z siebie dumna,że nie stchórzyłam przed Marcinem,a wręcz przeciwnie dopowiedziałam mu. Czuję,że dzięki temu facetowi,który włąsnie zmierza w moją stronę powoli nabieram odwagi i zmieniam się. Mam nadzieję,że na lepsze. Mam dość już pomiatania mną:
-Cześć Madziu-powiedział i zaskakując mnie skradł mi buziaka w policzek.
-Hey Nico-odpowiedziałam,kiedy wróciłam do żywych po jego słodkim całusie. 
-To na pewno tylko przeziębienie?-zapytał słysząc mój zachrypnięty głos.
-Już ci mówiłam. Tak. Wszystko jest okej. To co jedziemy?-chciałam zmienić temat,bo po co mamy rozmawiać o moim stanie zdrowia.
-Tak,tak. Zapraszam do mojego samochodu-odpowiedział prowadząc mnie do drzwi pasażera i jak prawdziwy dżentelmen otworzył mi je po czym sam zajął miejsce kierowcy. Przez całą drogę do kina rozmawialiśmy. Nawet przez chwilę w samochodzie nie zastała cisza. Kiedy byliśmy już na miejscu próbowałam wyciągnąć z Nico na jaki film idziemy,ale powiedział mi tylko,że na komedie. Co ciekawe polską. Cieszyłam się,że chciał abym bawiła się tego wieczoru jak najlepiej. Nareszcie przyszedł czas zakupienia biletów. W czasie tej czynności w końcu dowiedziałam się na jaki film idziemy. Bardzo mnie zaskoczył,gdyż filmem tym był: Wkręceni 2. Ucieszyłam się,bo przyznam,że chciałam go zobaczyć:
-Film ci odpowiada?-spytał kiedy zajęliśmy już nasze miejsca na sali kinowej.
-Tak. Na pewno będzie fajny. W końcu polski-zaśmiałam się.
-Ja bardzo lubię wasze kino,a szczególnie komedie. Są zabawne i realne-mówił kładąc popcorn tak,abym wiedziała,że mogę jeść razem z nim. 
-Zimno tu-powiedziałam czując,że chyba gorączkuje.
-Zimno? Nie-zaprotestował.
-Wiesz ja jestem zimorodkiem,więc tak już mam-odpowiedziałam uśmiechając się i widząc,że przykłada on swoją dłoń do mojego czoła.
-Może i jesteś zimo...zimoora...tym kimś,ale tym razem to gorączka moja droga-mówił opiekuńczo patrząc na mnie wzrokiem mówiącym za siebie.
-Może i masz rację,ale to nic takiego-odpowiedziałam uśmiechając się do niego.
-Nic takiego? Madzia,Madzia-przez chwilę wyobrażałam sobie jego jako mamę,która tak samo reaguję,kiedy jestem chora.
-Ooo patrz film się już zaczyna-spojrzeliśmy na ekran i wciągnęliśmy się w losy bohaterów. 

**
Pod koniec filmu czułam,że czuję się coraz gorzej. W sali jest ciemno,więc tego po mnie nie widać,ale co będzie jak wyjdziemy? Sean niestety dobiegł końca,a ja czuję,że zaraz moja głowa eksploduję:
-Madzia wszystko okej?-zapytał troskliwie,kiedy zakręciło mi się w głowie podczas wstawania i złapałam się jego.
-No właśnie nie. Strasznie kręci mi się w głowie-odpowiedziałam.
-Nie chcę tego mówić,ale a nie mówiłem. Chodź zawiozę cię do mieszkania,a potem pozwolisz mi się nafaszerować lekarstwami-mówił zbierając moje i jego rzeczy.
-Wystarczy jak mnie odwieziesz-próbowałam protestować.
-Daj sobie pomóc-powiedział patrząc mi w oczy.
-No dobrze,ale tylko dlatego,że strasznie źle się czuję,tak?
-No oczywiście-uśmiechnął się do mnie i prowadził mnie do wyjśćia.

**
Jesteśmy właśnie w drodze do mojego mieszkania. Nico prowadzi mnie,bo ledwo co stoję na nogach. Teraz już wiem,że nigdy nie pójdę do kina,kiedy będę chora,bo mój stan tylko się pogorszy:
-Gdzie masz kluczę?-zapytał.
-W kurtce,w tej właśnie kieszonce-odpowiedziałam pokazując na skrytkę.
-Mogę?-spytał uśmiechając się.
-Tak,pewnie. Dziękuję,że mi pomagasz-powiedziałam odwzajemniając uśmiech. 
-Nie ma za co-oznajmił otwierając drzwi do mojego mieszkania. 
Pomógł mi dojść do kanapy,gdzie bez zastanowienia położyłam się,a Nico wedle moich wskazówek odłożył moje buty oraz kurtkę.
Następnie sam się rozpłaszczył i chwaląc moje mieszkanko podszedł do mnie:
-Zaparzę ci ciepłej herbaty i zrobię ci jakieś kanapki,bo za głodny żołądek nie będziesz mogła zażyć tabletek. Powiedz tylko gdzie co masz-powiedział kucając przy mnie.
-Ale nie musisz zaprzątać sobie mną głowy-odpowiedziałam.
-Nie muszę,ale chcę. To gdzie jest herbata,chleb i w ogóle z czym chcesz kanapki?
-Dziwnie się czuję. Herbata jest w szawce przy lodówce w zielonym opakowaniu,a chleb w chlebniku pod oknem-dałam mu instrukcję.
-Daj mi 10 minut-powiedział posyłając mi uśmiech.
-Dziękuję ci bardzo-mówiłam sięgając po koc.
-Daj. Przykryję cię-zaoferował kolejną pomoc po czym ja oddałam w jego ręce koc,a on szczelnie mnie w niego utulił. W czasie kiedy mnie przykrywał między nami nastała cisza,ale nie ta niezręczna,za którą nikt nie przepada. Wręcz przeciwnie była ona przyjemna.      


_______________________________________

Zasmuciła mnie mała ilość komentarzy pod ostatnim postem i może dlatego nie miałam chęci aby pisać. Myślę,że z tą notką będzie inaczej :) Wybaczcie,ale nie mam siły poprawiać już błędów,więc publikuję taki :/  Pozdrawiam :*      

niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 6

U niej:
Po wczorajszym wieczorze spędzonym z Nico, dobry humor udzielił mi się również na dzisiejszy poranek. Mam nadzieję,że przez cały dzień będę w dobrym humorze. Tak naprawdę to uśmiech nie schodził mi z twarzy od tego incydentu w parku. Cieszę się,że tych dwóch mnie zaczepiło mimo,iż mogło się to dla mnie to źle skończyć. Gdyby nie to,że się mnie wtedy uczepili Nikolay,by mi nie pomógł i teraz na pewno był go nie znała,a sama nie zauważyła bym,że on obok mnie przechodzi,bo była zaczytana. Ale i tak jeśli bym się zorientowała,że to ten "Nico" z klubu to nic by to nie zmieniło,bo sama do niego bym na pewno nie zagadała. Z Bułgarem bardzo dobrze spędza mi się czas. Mogę z nim szczerze porozmawiać,chociaż znamy się od dwóch dni. Wczoraj przez naszą rozmowę przy samochodzie chyba trochę się przeziębiłam i mam kapar oraz chrypkę,ale to chyba nic takiego. Dzisiaj mam cały dzień dla siebie i zupełnie nie wiem jak go zorganizować. Pewnie gdybym była normalną dziewczyną poszła bym do galerii,ale nią nie jestem. Myśląc czym mam się zająć dzisiaj kończyłam poranną toaletę. Dopiero,kiedy jadłam śniadanie wymyśliłam,że odwiedzę dzisiaj moich rodziców. Na pewno się ucieszą,a mi nie będzie się dzisiaj nudzić. Zadzwoniłam do mamy i poinformowałam ją o moich odwiedzinach. Tak jak myślałam bardzo się ucieszyła. W czasie sprzątania zobaczyłam,że mój telefon dzwoni. Podeszłam do komody,bo tam właśnie leżał i moim oczom ukazał się napis "Nico". Bez zastanowienie odebrałam:
-Cześć Madziu,nie przeszkadzam?-spytał tym swoim zabawnym akcentem.
-Nie,no co ty. Ty nigdy nie przeszkadzasz-odpowiedziałam uśmiechając się do obrazu wiszącego na ścianie przede mną.
-Miło mi to słyszeć. Dzwonię,bo jestem właśnie po porannym joggingu i chciałem się zapytać co tam u ciebie-mówił lekko zdyszany.
-U mnie wszystko w jak najlepszym porządku,dziękuję,że pytasz,a u ciebie?-zapytałam.
-U mnie również. Słyszę,że coś nie tak z twoim głosem jesteś chora?-spytał ponownie.
-To tylko małe przeziębienie-wytłumaczyłam.
-Może przynieść ci jakieś lekarstwo?
-Daj spokój,jutro po przeziębieniu nie będzie śladu,a poza tym jadę dzisiaj do rodziców,więc moja mama na pewno coś na to zaradzi-mówiłam chodząc po domu dziwnie szczęśliwa.
-Na pewno?-zapytał dla pewności.
-Tak na pewno-potwierdziłam.
-Wspomniałaś,że jedziesz do rodziców,jeśli mogę zapytać. Długo cię nie będzie?
-Wrócę pewnie około 19,a dlaczego pytasz?
-Uff myślałem,że jedziesz gdzieś dalej i nie będzie cię przez kilka dni-wyjaśnił.
-Moi rodzice mieszkają 10 minut drogi samochodem,więc nie ma potrzeby,abym wyjeżdżała-oznajmiłam odczuwając w jego głosie taką lekkość.
-To dobrze-odpowiedział- Mam dla ciebie kolejną propozycję.
-Wiedziałam,że coś się kryję za tym telefonem-odpowiedziałam śmiejąc się.
-Jestem aż tak przewidywalny?-spytał.
-Tak,jesteś. O co chodzi?-spytałam z niecierpliwieniem w głosie.
-Zapraszam cię do kina. Jesteś jedyną osobą w Rzeszowie,z którą po treningu mam ochotę sie widzieć,więc chyba mi nie odmówisz?
-No nie wiem,nie wiem-nie poznawałam siebie przy nim.
-Magda,nalegam-mówił przez lekki śmiech.
-Skoro nalegasz to nic tylko się zgodzić. To kiedy?-spytałam.
-W takim razie,jeśli dzisiaj jedziesz do rodziców,to może jutro?-zaproponował.
-A o której?-spytał,ponieważ jutro nie mam całego wolnego dnia.
 -A o której możesz,ja się  do ciebie dostosuję?-jaki on miły.
-Zajęcia kończę o 16-poinformowałam go.
-Idealnie. Film zaczyna się o 16:30,więc mogę po ciebie przyjechać-zaproponował.
-Dobrze-zgodziłam się chociaż już wtedy wiedziałam,że znowu będę powodem plotek,jak zobaczą mnie,że wsiadam do takiego samochodu,którym kieruje taki "ktoś".
-Bardzo ci dziękuję.
-Nie ma za co-odpowiedziałam po czym kichnęłam.
-Na zdrowie-powiedział.
-Dziękuję-odpowiedziałam i razem zaczęliśmy się śmiać.   

Po tych słowach nasza linia ucicha,bez żadnego słowa więcej. Zaskoczył mnie tym zaproszeniem, oczywiście pozytywnie,ale jednak mimo wszystko miałam jakieś wątpliwości. Przecież on przez cały czas myśli o Lenie,a to ja nią jestem tylko,że jako ładnie wymalowana,uczesana i ubrana dziewczyna. Sama już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Mam się cieszyć z tego,że w końcu z kimś normalnie rozmawiam,czy mam się smucić,że woli mnie inną niż jestem? Co by było gdyby zorientował się od samego początku,że Lena to ja? Jak na tą chwilę nie potrafiłam sobie odpowiedzieć na zadane sobie pytania. Może z czasem znajdę na nie odpowiedź,ale jak na razie nie potrafię,nie umiem. Starałam się,nie zaprzątać sobie tym głowy. Zrobiłam wszystko co chciałam zrobić przed wyjściem z domu i w zasadzie byłam już do tego gotowa. Opuściłam swoje mieszkanie i ruszyłam po schodach w stronę swojego samochodu. Zadowolona,że tak szybko się zorganizowałam ruszyłam w drogę do mojego rodzinnego domu. 

**
Jak ja uwielbiam takie momenty. Siedzę z rodzicami pijąc kakao i grając w monopol. Wszyscy bardzo lubimy wspólne spędzanie czasu. Oczywiście tato wygrywa,bo jakby inaczej. Nie ma od niego lepszego w tą grę. W czasie rozgrywki nie obeszło się od śmiechu i posądzania tatę o oszustwa,ale tak ja w życiu w grze również był uczciwy. Po zakończeniu gry usiedliśmy wszyscy przy kominku i zaczęliśmy rozmawiać. Wypytali mnie o wszystkie możliwe tematy. Wiedzą,że nie jest mi łatwo,ale to ich jedyny minus: nie oszczędzają mi tego tematu. CHŁOPAK! Z chęcią odpowiedziała bym im: "możecie nie poruszać tego tematu,bo jeśli nie to ja na zawsze nie odezwę się do was ani słowem" no,ale tak im nie powiem,bo za bardzo ich kocham:
-Nie mamo nie mam chłopaka i jak na razie nie zapowiada się na to,że go będę miała-odpowiedziałam tą samą gadkę jak mnie o to pytają.
-Czyli po staremu-westchnęła mama.
-Mamo posłuchaj mnie. Ja jestem za bardzo nieśmiała,żeby zagadać do jakiego kolwiek chłopaka,a co dopiero jakieś poderwać,więc nie musisz o to pytać za każdym razem kiedy masz okazję-wytłumaczyłam jej powoli,ale mam nadzieję da mi spokój na kolejne, może dwa miesiące.
-Szkoda-tylko na to ją było stać.
-Dobra,zmieńmy temat-próbował rozweselić atmosferę tata.
-Dobry pomysł-poparłam go.
Nawiązaliśmy nowy temat,który już na szczęście nie tyczył się mojej osoby. Nie lubię jak ktoś się nade mną rozczula,albo mówi co powinnam zrobić,żeby to zmienić. Posiedziałam u nich jeszcze około godziny. Kiedy zbliżała się 19 zaczęłam się już zbierać. W domu byłam na godzinę 19:15. Jeszcze przed snem dokończyłam wcześniej zaczętą książkę i dopiero wtedy poszłam się położyć spać. 


________________________________________

Myślę,że się wam podobał i,że docenicie moją pracę <3 Pozdrawiam :*  

 

czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozdział 5

U niego:
Bardzo cieszę się,że ją poznałem. Przez ten czas,który z nią spędziłem w końcu od kilkunastu miesięcy się rozluźniłem. Jej uśmiech jest tak bardzo szczery,tak jak Leny. Czuje,że Magda nie udaje przy mnie nikogo innego, więc ja też nie muszę tego robić. Widzę po niej,że jest skrytą osobą,ale z minuty na minute powoli się otwiera. Najwyraźniej potrzebuje czasu. Bardzo różni się od dziewczyn, które znam,nie chodzi mi o wygląd, ale i też charakter,który ją określa. Jest bardzo uroczą i spokojną dziewczyną,ale pod tymi okularami kryje się naprawdę piękna kobieta, bardzo podobna do mojej Lenki. Ale gdyby to była ona to, by mi o tym powiedziała,prawda?Nie miało by sensu ukrywanie tego przede mną. Bardzo podoba mi się w niej, że ma za nic to,że jak wspominała jest wyśmiewana tylko dlatego,że nie wygląda jak typowa dziewczyna,ale ma swój styl i robi to co kocha. 

**
U niej:
Obudziłam się około godziny 9:00. Dzisiaj pospałam sobie trochę dłużej niż wczoraj. Byłam umówiona po pracy z Nico w tej kawiarni co byliśmy na kawie i szczerze powiedziawszy nie mogłam się już doczekać. W czasie kiedy wykonywałam poranny rytuał,moje myśli zaprzątał tylko on. Kiedy byłam już gotowa do wyjścia dostałam sms:

 " Chciałem Ci życzyć miłego dnia z twoimi dzieciaczkami ;) Mam nadzieje,że cię za bardzo nie wymęczą i będziesz miała siłę się ze mną jeszcze spotkać. :* N :) "

Gdy zobaczyłam treść wiadomości zrobiło mi się bardzo miło. Z uśmiechem na twarzy opuściłam mieszkanie, odpisując mu.
Dzisiaj do pracy wybrałam się samochodem,bo pogoda nie była najlepsza.

**
Czas w pracy dłużył mi się w nieskończoność. Jeszcze przed spotkaniem z Nico, wróciłam  do domu. Odświeżyłam się i przebrałam nowe ubrania. Założyłam czarne rurki, kremowy sweterek i brązowe botki. Nie zostało mi za wiele czasu,więc musiałam się śpieszyć. Będąc na miejscu zobaczyłam,że Nikolay czeka już na mnie na tym samym miejscu co wczoraj. Podeszłam do niego i po przywitaniu się z nim, przysiadłam się do stolika:
-Zamówiłem dla nas ponownie kawę i ciastko-oznajmił.
-Z chęcią napiję się czegoś ciepłego,bo jest mi troszkę zimno-odpowiedziałam uśmiechając się.
-No pogoda w Polsce nie jest tak zbliżona jak w Bułgarii.
-Z tym się zgodzę,a tak zmieniając temat jak ci minął dzień?
-Jak zwykle do południa trening,a później już osobiste dbanie o kondycje.
-Ciężkie życie sportowca-odpowiedziałam uśmiechając do niego.
-Tak ale nie rozmawiajmy o tym,znajdźmy o wiele ciekawszy temat.
-Szczerze powiedziawszy nie sądziłam,że się ponownie tak szybko zobaczymy.
-Złożyły się na to dwie rzeczy to,że chciałem się z tobą zobaczyć,no i to,że mam twoją apaszkę-powiedział podając mi ją.
-Nie wiem z,którego powodu bardziej się cieszyć-zaśmiałam się,a on razem ze mną. 
-Chustka posłużyła mi tylko jako wymówka-przyznał się,a ja lekko się zarumieniłam.
Czas z Nico leciał mi bardzo szybko.Rozmawiałyśmy na wszystkie tematy.Bardzo dużo się śmiałam nie tylko z jego śmiesznego akcentu i z tego,że musiałam mu pomagać w wymowie niektórych słów. On próbował się na mnie gniewać za to,że się z niego śmieje,ale mu to nie wychodziło.Kiedy robiło się już późno postanowiliśmy,że będziemy się już zbierać:
-To co odprowadzić cię?-zapytał po wyjściu z kawiarni.
-Dziękuję, ale jestem samochodem-odpowiedziałam,zapinając płaszcz.
-Szkoda- mruczał pod nosem.
-Ale jak chcesz to ja mogę cię podwieźć-zaproponowałam.
-Gdybym miał daleko to z chęcią skorzystał z propozycji,ale to tylko 5 minut drogi-powiedział.
Odprowadził mnie do mojego samochodu.Pogadaliśmy jeszcze trochę przy aucie dopóki nie zrobiło nam się zimno. Każdy poszedł w swoją stronę.


________________________________________

Przepraszam,że wyszedł taki krótki,ale nie mam zupełnie zapału do pisania,a przez to źle mi się piszę,a z tym niestety wiąże się brak pomysłów :( Komentujcie jeśli chociaż trochę się wam podobało :) 
Pozdrawiam :*

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział 4

U niej:
Nie śpię już od ok 30 minut. W Rzeszowie wstaje nowy dzień,a wraz z nim ja. Obudziłam się dzisiaj o 5 rano. Sama nie wiem dlaczego,ale wiem jedno,że jak nie przestanę myśleć o tym chłopaku to dłużej tak nie pociągnę. Moje myśli cały czas wracają do tamtych wydarzeń,a przecież to już nie wróci. Dzisiaj znowu przedszkole,ale nic na to nie poradzę,że pieniądze same mi na konto nie wpłyną. Muszę gdzieś pracować,a jak nie udało się z klubem,to niestety,ale muszę zostać tam gdzie jestem. Nie mogąc już zasnąć wstałam z łóżka po czym poszłam i zaparzyłam sobie kawę. Po jej wypiciu wzięłam długą kąpiel. Następnie spięłam włosy w luźnego warkocza i zrobiłam mój codzienny makijaż,czyli praktycznie jego brak. Zaczęłam czytać ostatnio zakupioną książkę,która bardzo mnie wciągnęła. Nie licząc czasu zagłębiłam się w jej treści. Czas,który zazwyczaj nieubłaganie mi się ciągnie,teraz leciał mi dość szybko. Z wiru czytania wyrwała mnie godzina ,w której niestety , ale muszę już wychodzić do pracy. Postanowiłam,że skorzystam z ładnej pogody dzisiejszego dnia i zaraz po pracy , pójdę do parku i tam doczytam moją lekture. Spakowałam, więc ją do torebki i pieszo ruszyłam do pracy.

**
Po 14 skończyłam swoją zmianę i mogłam udać się w stronę pobliskiego parku. Będąc na miejscu zajęłam sobie ławkę w słońcu i zanurzyłam się w czytaniu. Od kilku minut kontem oka widziałam,że dwóch dresiarzy obserwuje mnie z ławki obok. Wiedziałam,że śmieją się ze mnie,ale miałam nadzieje,iż po dłuższej chwili dadzą sobie spokój,bo ja nie zamierzam stąd iść. Niestety moja nadzieja nie była trafna,ponieważ po chwili zobaczyłam dwa cienie nad moją osobą:
-Ty Ania z Zielonego Wzgórza-powiedział mężczyzna o dość grubym głosie.
-Do mnie mówisz?-spytałam podnosząc głowę.
- A widzisz tu inną-odpowiedział.
-Ja ci w niczym nie przeszkadzam, to ty widzisz problem tam gdzie go nie ma.
-Powiedz nam ruda, masz przy sobie jakieś pieniążki?-spytał jego kolega.
-Mam, ale co wam do tego?-mówiłam łapiąc za torebkę.
-No taka sprawa,że potrzebujemy z kolegą trochę kasy i liczymy na ciebie.
-Żebyś się nie przeliczył-chciałam już wstać,ale zagrodzili mi drogę.
-Gdzie ci się tak spieszy?-zapytał jeden z nich.
-Daleko od was.
-To co dasz nam trochę kasy po dobroci,czy mamy spróbować siłą?
-Jej zostaw mnie. Dajcie mi spokój -mówiłam, kiedy chcieli mi wziąć torebkę
Chciała już zacząć krzyczeć, ale usłyszałam ,że ktoś woła "zostawcie ją" i podbiega do nas:
-Ej ty szukasz guza-powiedział ten, który próbował wyrwać mi torebkę.
-Macie jakiś problem do tej pani?-spytał znajomy mi głos. Kiedy dobrze mu się przyznałam zorientowałam się,że to ten , który siedzi w mojej pamięci od wczoraj.
-A co bohater się znalazł?-puścili mnie i zmierzyli się z o wiele większym od Nico.
-Tak,a teraz spadajcie,jeśli nie chcecie dostać-poinformował ich grzecznie.
-Ruda masz szczęście,ale kolejnym razem może ci się nie udać-skierował te słowa w moją stronę.
-Nie będzie kolejnego razu-odpowiedział im mój wybawiciel.
Jeszcze przed ich odejściem zmierzyli mnie wzrokiem,a następnie przechodząc obok Nico trącili go w ramię,ale on nawet nie drgnął:
-Nic się pani nie stało?-spytał troskliwie podnosząc moją książkę z trawy.
-Nie,nie. Bardzo panu dziękuję,że nie przeszedł pan obojętnie,a pomógł mi z nimi,bo sama nie dałabym sobie rady-mówiłam uśmiechając się do niego.
-Nie ma za co-odpowiedział patrząc mi w oczy.
-Na przyszłość zapamiętam sobie,że park to niedobre miejsce do czytania książki-odpowiedziałam po czym widząc,że coraz głębiej patrzy w moje oczy opuściłam głowę i poprawiłam okulary.
-Mówią,że park to miłe i spokojne miejsce,ale ja nie zgadzam się z tą teorią,a tak w ogóle to jestem Nikola y-poznalam jego pełne imię.
-Magdalena,bardzo mi miło-przedstawiłam się posyłając mu szczery uśmiech,ale nie miałam odwagi powiedzieć,że to ja jestem tą kelnerką z klubu.
-Bardzo przypominasz mi pewną osobę. Z wyglądu bardzo się różnicie,ale wasz uśmiech jest praktycznie taki sam. Szczery i bardzo ładny-odpowiedział przysiadając się do mnie.
-Miło mi to słyszeć,ale za często nie jest on zauważalny-zaśmiałam się.
Nie wiem jak się to stało,ale szybko nawiązaliśmy wspólny temat:
-A może dasz się zaprosić na kawę?-zaproponował.
-W sumie to czemu nie-odpowiedziałam i razem wstaliśmy z ławki po czym poszliśmy do mojej i jego ulubionej kawiarni.
Na miejscu zajęliśmy stolik oddalony od innych klientów. Zamówiliśmy kawę i po kawałku ciastka:
-Czy zajmujesz się na co dzień?-spytał zajadając się ciastkiem.
-Obecnie studiuje chemię i pracuję jako przedszkolanka-poinformowałam go.
-Interesuję cię to?-spytał tak jak każdy,gdy mówię,że studiuje chemię.
-Jeśli pytasz o chemię,to tak,bardzo,a jeśli o przedszkole to nie,ale muszę gdzieś pracować. A ty czym się zajmujesz?-zapytałam.
-Ja...jestem siatkarzem-odpowiedział.
-To,by tłumaczyło twój wzrost. Czyli w sezonie reprezentacyjnym grasz w Bułgarii,a w klubowych w Rzeszowie?-zapytałam dla pewności.
-Tak,właśnie tak. 
Po wypiciu kawy wyszliśmy z kawiarni po czym Nico zaproponował:
-Pozwoliłabyś żebym mógł cię odprowadzić?-uśmiechnął się do mnie szczerym uśmiechem,który dobrze było widać przez oświetlenie nad nami.
-Jesteś taki miły,dziękuję ci za to. No pewnie,jeśli tylko chcesz-odpowiedziałam odwzajemniając mu swój uśmiech.
-Ale nie masz za co dziękować.
-Jest,jest. Może za wcześnie jest na zwierzanie,ale zazwyczaj nie mam okazji z kimś tak porozmawiać jak dzisiaj z tobą-oznajmiłam.
-Mam pomysł. Skoro ja cię polubiłem i ty myślę mnie też,to może dałabyś mi swój numer?-zapytał idąc obok mnie.
-No jasne-powiedziałam po czym wymieniliśmy się numerami.
-Jak mam cię zapisać?-zastanawiał się.
-Kumple mówią na mnie Lena,to takie moje zdrobnienie-zaproponowałam.
-Lena?-powtórzył po mnie, po czym zauważyłam,że jego oczy lekko się przyszkliły.
-Tak Lena. Maga-Lena-zapomniałam,że wtedy moja była szefowa zawołała do mnie właśnie "Lena".
-Przepraszam-miałam wrażenie,że trochę się zawstydził.
-Co się dzieje?-spytałam widząc,że się miesza w słowach.
-Wczoraj byłem w klubie i spotkałem tam kelnerkę,też miała na imię Lena. Byłem tam dzisiaj,ale okazało się,że już tam nie pracuję. Nie wiem dlaczego,ale strasznie chciałbym ją ponownie spotkać i to właśnie ty masz podobny uśmiech do niej-nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-Na pewno uda ci się ją znaleźć-odpowiedziałam po chwili ciszy,bo to przecież ja jestem tą kelnerką,ale nie mam na tyle odwagi,żeby mu o tym powiedzieć.
-Obyś miała rację-uśmiechnął się do mnie ponownie.
Strasznie dobrze czułam się w jego towarzystwie. Nico to jedyny chłopak,który nawiązał ze mną jakikolwiek kontakt. Tylko z nim rozmawiam tak swobodnie. On potrafi mnie rozśmieszyć,a to naprawdę trudne. Niestety droga do mojego bloku nie mogła trwać wiecznie i musieliśmy ją kiedyś przejść:
-To już tutaj-odpowiedziałam,kiedy podprowadził mnie pod drzwi do bloku.
-Już, tak szybko?-spytał patrząc na mnie.
-Tak. Bardzo dziękuję ci za wszystko. Dawno się tak dobrze nie bawiłam-odpowiedziałam dotykając klamki.
-Była to dla mnie przyjemność-patrzył mi w oczy przez cały czas.
-No to cześć.
-Spotkamy się jeszcze kiedyś?-zapytał.
-Jeśli tylko będziesz chciał,to czemu nie-nie protestowałam.
-W takim razie obiecuj mi,że już nie będziesz się narażać nikomu i,że do mnie zadzwonisz,albo napiszesz-mówił uśmiechając się do mnie.
-Obiecuję.
-No to dobranoc i mam nadzieję do zobaczenie-powiedział przybliżając się do mnie.
-Do zobaczenia-poczułam,że składa mi pocałunek na policzku i mówiąc jeszcze raz słodkie "cześć" odchodzi jeszcze kilka razy odwracając się i machając mi. Gdy nie było go już widać ja również weszłam do bloku. Jeszcze nigdy się tak nie czułam. Wchodząc do mieszkania poczułam,że mój telefon wibruje. Wyciągałam go z kieszonki spodni i zobaczyłam,że dostałam wiadomość:

"Myślę,że spotkamy się prędzej czy później. Mam dla ciebie złą wiadomość. Zostawiłaś u mnie w kieszeni swoją apaszkę? Co kolwiek to jest,będę miał wymówkę,żebyś się ze mną ponownie spotkała. Proponuję już jutro,więc daj mi znać czy będziesz miała czas i ochotę na spotkanie :) N"

W czasie czytania sms'a uśmiechałam się do ekranu i szybko zaczęłam mu odpisywać:

"Jutro mam czas i ochotę od 17,więc jeśli tobie pasuję,to spotkajmy się w tej kawiarni co dzisiaj. Z chęcią spędzę fajnie wieczór :) M" 

Magda co się z tobą dziej? Jeszcze nigdy tak nie rozmawiałaś w taki sposób z facetem,a co dopiero takim. Nico nie pozwolił mi dać sobie odpowiedzi na wcześniej zadane sobie pytanie,ponieważ szybko odpisał,że również z miłą chęcią się ze mną zobaczy. Kiedy skończyłam już z nim pisać poszłam wziąć prysznic. Następnie po wymyciu zębów przebrałam się w piżamę i poszłam się już położyć. Przez to,że obudziłam się dzisiaj wcześnie,już o 21 chciało mi się spać. Dopiero,kiedy leżałam już pod kołdrą uświadomiłam sobie,że to jest on. Ten,o którym myślę,ale on mnie nie rozpoznaje,a ja nie mam odwagi się mu przyznać,że to ja byłam tą "ładną kelnerką",bo mógłby mnie wyśmiać. Teraz,ani trochę nie przypominam siebie z tamtego wieczoru. Rozmyślając co mam robić złamał mnie sen i odpłynęłam do krainy Morfeusza.  


________________________________________

Na dobry początek dnia rozdział oddaje w wasze ręce. Ocencie go sami :) 
Pozdrawiam :* 

 

 

niedziela, 2 sierpnia 2015

Rozdział 3

U niej:
Szefowa poprosiła mnie o rozmowę,więc nie zwlekając udałam się do niej do pokoju. W drodze muszę przyznać,że ze strachu,aż bolał mnie brzuch:
-Ja bardzo przepraszam,ale to nie moja wina-próbowałam się tłumaczyć.
-Lena nikt inny za ciebie nie wylał tych drinków na naszego klienta. Masz szczęście,że był on dla ciebie miły,bo mógł ci tam zrobić wielką awanturę-mówiła siedząc za biurkiem.
-Ale nie zrobił. To ten pan klepnął mnie w tyłek i właśnie wtedy straciłam równowagę.
-Takie rzeczy się tutaj zdarzają,a ty jeśli chcesz tutaj pracować to musisz się do tego dostosować-mówiła wstając z krzesła i kierując się w moim kierunku.
-W takim razie bardzo dziękuję za wszystko,ale rezygnuję-w końcu zebrałam się na odwagę i powiedziałam jej stanowczo oddając zapaskę.
-Lena nie podejmuj tej decyzji pochopnie, jest dużo dziewczyn,które chcą pracować na tym stanowisku. Mogę ci to jeszcze darować-mówiła patrząc się na mnie.
-Jak jest ich dużo,to na pewno kogoś pani znajdzie. Do widzenia-pożegnałam się i wyszłam.

Zirytowana całą tą sytuacją opuściłam klub. Wolę już te dzieci,one przynajmniej nie będą klepać mnie po tyłku. Dobrze,że nie rzuciłam pracy w tym przedszkolu,bo teraz była bym bez pracy co wiążę się z brakiem pieniędzy. Było już po północy kiedy wracałam do domu,więc na drogach Rzeszowa był spokój. To właśnie lubię w tym mieście. Weszłam do swojego mieszkania i rzucając torbę na kanapę udałam się do łazienki wziąć gorący prysznic,żeby móc za chwilę położyć się do swojego łóżka i zasnąć.


**
Niestety obowiązki dzisiejszego dnia,nie dawały mi pospać. Musiałam być dzisiaj na 12:30 w uczeni,więc nie mogłam sobie pospać,po wczorajszej nocy. Zwlekłam się z łóżka i przecierając jeszcze oczy weszłam  do łazienki,gdzie spędziłam kolejne 30 minut z mojego życia. Następnie śniadanie oraz obowiązkowo mocna kawa i można wychodzić. 10 minut samochodem i jestem już na miejscu.


U niego:
Na treningu w ogóle nie mogłem się skupić. Chodziłem z głową w chmurach, bo cały czas myślałem o Lenie. Najgorsze jest to, że trener to zauważył i już wiedziałem, że po treningu będzie ze mną chciał porozmawiać. Chłopaki dogadywali mi z powodu wczorajszej sytuacji,która miała miejsce w klubie. Od wczoraj cały czas o niej myślę. Nie wiem co się ze mną dzieje. Jeszcze żadna dziewczyna nie zawróciła mi w głowie po pierwszym spotkaniu. Ona była inna. Jej uśmiech był taki szczery,a jej oczy mówiły za nią. Muszę tam iść. Nie mogę żałować potem tego,że nie próbowałem się z nią spotkać. Tym razem nie popuszczę. Pójdę tam dzisiaj,ale tym razem sam i poznam ją bliżej. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie trener,który denerwował się,że nie odebrałem kolejnej prostej piłki:

-Nico,co z tobą? Może powinieneś iść do okulisty,bo kolejna piłka spadła ci przed nosem,a ty tak jakby jej nie widziałeś-mówił,a ja słyszałem szepty chłopaków.
-Przepraszam,jakiś rozkojarzony jestem-oznajmiłem patrząc na Fabiana wzrokiem mówiącym samym za siebie.
-To lepiej żebyś się skupił,a jak nie to do końca treningu będę zmuszony poprosić cię o zajęcia sobie miejsca na tej oto ławce-powiedział wskazując na ławkę za sobą.
-Dobrze-przytaknąłem głową.
-A was co tak śmieszy?-spytał Kowal.
-Nic,nic-odpowiedział Fabian uśmiechając się do mnie.
 Po słowach trenera wziąłem się za siebie i do końca treningu nie popełniłem już żadnego głupiego błędu. 

**
U niej:
Po wyjściu z sali,gdzie skończyliśmy właśnie zajęcia słyszałam tylko "ale nudno było". Nie wiem co im się tak w nich nie podobało,bo jak dla mnie było one bardzo ciekawe i nawet przez moment nie odczułam,że się nudzę. Oczywiście złośliwych uwag na mój temat ciąg dalszy zaraz po wyjściu,ale jakoś mi to już nie przeszkadza. Niech sobie mówią co chcą,mam ich głęboko...w nosie. Na mnie też przyjedzie czas i to ja będę się śmiać z nich,a teraz w spokoju opuszczę uczelnię i wrócę do domu. Musze się przyznać,że od wczoraj myślę o "nim". Tak bardzo zapadł mi w pamięci,ale co z tego,jak wiem,że już go nigdy nie spotkam. Jak pierwszy raz spojrzałam w jego oczy  poczułam,ze moje serce zaczyna bić mocniej. Zaraz Lena...STOP!!! Nie zapędzaj się. Pomógł ci tylko posprzątać szkło z podłogi,tyle. To nie był romantyczny pocałunek w deszczu o jakim marzysz. Nie wyobrażaj sobie za dużo.

**
U niego:
Wreszcie po treningu. Trener zaraz po zakończeniu trochę mi dopowiedział,ale dobrze mi to zrobiło. W końcu do tego jest. Dzisiaj wyjątkowo mi się spieszyło. Wparowałem do szatni i nie wiem czy spędziłem tam 20 minut,bo momentalnie z niej wyszedłem. Od razu udałem się do tego kluby,może akurat teraz tam jest. Strasznie chciałem znowu ją zobaczyć. Po dojechaniu na miejsce wysiadłem z samochodu i szybkim tempem udałem się do wejścia. Na pierwszy rzut oka zobaczyłem,że jej nie ma,ale to mi nie wystarczyło skierowałem się w stronę barmana i zapytałem:
-Cześć! Słuchaj mam sprawę. Wczoraj wieczorem byłem tu. Obsługiwała mnie taka bardzo ładna rudowłosa kelnerka. Ma na imię Lena. -powiedziałem wszystko co wiedziałem.
-Lena,tak,ale przykro mi chyba się spóźniłeś,bo ona niestety,ale już tutaj nie pracuję-poinformował mnie po czym mój wyraz twarzy szybko się zmienił.
-Kurcze...a nie wiesz o niej czegoś więcej?-spytałem z nadzieją,że będzie miał więcej informacji na jej temat.
-Chciałbym ci pomóc,ale przykro mi. Ja też nie zdążyłem nawet z nią porozmawiać,chyba,że o zamówieniu-odpowiedział.
-Ja to mam szczęście. No nic,będę musiał poszukać gdzie indziej -wypowiedziałem plątając się między słowami.
-Powodzenia-odpowiedział uśmiechając się do mnie.
Wiedziałem,że się nie podam. Muszę ją znaleźć,bo inaczej nie wytrzymam.       


________________________________________

Cześć! Zebrałam się i mam dla was trzeci rozdział,mam nadzieję,że wam się podoba i pobijemy rekord w komentarzach. A tak poza tym jak wam mijają wakacje,jakieś plany związane z siatkówką? Pochwalcie się na dole :) Przy okazji zapraszam was na stronę "Od dzieciństwa tylko siatkówka" na fb bardzo polecam <3 (https://pl-pl.facebook.com/pages/Od-dzieci%C5%84stwa-tylko-siatk%C3%B3wka/710221949023473)  Pozdrawiam :*